Niektóre miejscowości  w Karpatach ważne dla naszych przodków i dla nas

Some Carpathians city’s important for our ancestors and for us

 

 

W  przekazach rodzinnych Forowiczów często spotykamy takie nazwy miejscowości jak:  Bolechów, Czerteż, Dobra Szlachecka, Dolina, Lwów, Sanok, Skole, Stanisławów. Centrum okręgu zatoczonego cyrklem stanowiłby magiczny punkt źródeł trzech rzek: Sanu, Stryja i Dniestru

 

 

 

 

Gdzie to jest?

 

herb Galiccji

Herb Galicji

 

 

 

Where is it?

Gdzie koncentrowali się nasi przodkowie w wieku XIX?  Na mapie Europy trzeba poszukać styku  obecnych granic Polski, Ukrainy, Słowacji i Węgier. Jest to kraina zwana Galicja i Lodomeria. Występujące w dalszej części tekstu miasteczka Skole, Bolechów i Dolina mieszczą się pomiędzy  wielkim miastem Lwów (Ukraina),  Munkaczem (Węgry) i dawniej rumuńskimi Czerniowcami (Ukraina). Na globusie lub mapie należy tego obszaru szukać na przecięciu 24 południka na wschód od Greenvich i 49 równoleżnika szerokości północnej.

 

 

Where concentrated our ancestors in XIX age?   On map of Europe it is necessary to seek coincide of present borders Poland, Ukraine Slovakia and Hungaria. Country towns stepping out in further text parts:  Skole, Bolechów and Dolina, are situated in centre  greater appointed triangle with  city Lvov,  Munkatch (Mukaczewo) and Czerniowce. On globe or map, this area belongs to a cut 24 meridian to the east from Greenvich and 49 parallel of Northern width.

 

 

 

Bolechów herb.jpg

 

Bolechów, miasto królewskie po raz pierwszy wzmiankowane w 1371 roku jako Bolechów Wołoski. Leżało nad rzeką Sukiel  przy  tak  zwanym  Głównym Trakcie Karpackim prowadzącym ze Śląska do Bukowiny.  Przez Bolechów przechodzi linia kolei żelaznej;  do Lwowa jest stąd 99 kilometrów.

Około 1880 roku miasteczko liczyło 3794 mieszkańców z tego 725 katolików rzymskich, 196 katolików greckich, 69 akatolików i 2714 izraelitów.  W parafiach bolechowskich a więc licząc z wioskami otaczającymi miasto (danych szczegółowych brak, a byłyby one wyjątkowo interesujące z uwagi na fakt, że Forowiczowie skupiali się w przysiółku zwanym Wołoska Wieś), obliczano odpowiednio: 20 procent, 30,  10 i  40 procent.  W opisie zaznaczono, że w Bolechowie drogajest kościół parafialny z 1838 roku, liczne szkoły, rządowa warzelnia soli, olejarnia i trzy garbarnie.

Około 1880  roku urodził się w Bolechowie Jan s.Michała, ojciec Bohdana Forowicza „Czarnego” (BFC) i dziadek Jana Włodzimierza, piszącego te wspomnienia.

W 1937 roku Bolechów liczył 11,3 tysiąca mieszkańców. Oprócz ośrodków władzy państwowej, sądu, poczty, szkół i fabryk, działało tam m.in. muzeum regionalne. Państwo prowadziło w tym czasie liczne prace geodezyjne; jedną z nich w Karpatach koło Bolechowa wykonywał Bohdan Forowicz „Czarny”.

 

 

 

Lokalne ciekawostki bolechowskie

 

 

 

bolechowski kasztel wg Maciuka

1 - W starych przekazach wspomina się o istniejącym dawniej w Bolechowie zamku o dwóch  pierścieniach murów obronnych, dzisiaj tylko grodzisku  (źródło: O.Maciuk „Zamki i forteci Zachodnoj Ukrainy”).   

2 - Mówi się także o napaści harnasiów Dobosza na Bolechów. Dobosz, albo po rusińsku  Doubusz, zmarł w 1745 roku. Był wschodniobieszczadzkim odpowiednikiem tatrzańskiego Janosika i beskidzkiego Ondraszka. Działał tylko kilka lat i został ujęty. Rzeczą nadzwyczajną, odróżniającą wyczyn Dobosza od napadów Janosika było zuchwałe łupienie ludności miast, tamci dwaj miast bowiem nie ruszali (źródło:  „Niespokojne Karpaty”).  Warto dodać, że jak wszyscy zawadiacy tak i Dobosz w podaniach ludowych obrósł legendą. Imię Dobosza nadano skałkom  w Gorganach niedaleko Jaremczy.

 3 - Obok Bolechowa cesarz austriacki Józef II   (1741-90)  kazał  założyć  „Nowy Babilon” w celu przyzwyczajenia tutejszych  Żydów do rolnictwa. Gdy ci  mało chęci okazywali, nastąpiło wydalenie a w ich miejsce osadzono pracowitych kolonistów niemieckich (źródło: „Słownik Geograficzny”). 

4 – W Bolechowie Pan Bóg miał pokarać jednego z Forowiczów za złamanie przykazania „będziesz dzień święty  święcił” (jedna z nowel w książce ks. W.Seremczuka „Palec Boży”).

5. Na jednym z bolechowskich cmentarzy w dzielnicy zwanej Wołoska Wieś spotkasz dużo nagrobków z nazwiskiem Forowicz. Dawniej groby osób z naszego klanu istniały także na cmentarzu przykościelnym w pobliżu Kościoła Wołoskiego, prawie w centrum miasta. Niestety, za czasów b.ZSRR, został  zrównany z ziemią a w miejscu tym sowieci postawili  jakimś swój beznadziejny pomnik. Podobno napisy na nagrobkach  wykonane były  literami alfabetu  łacińskiego. Ostał się natomiast i jest użytkowany cmentarz bolechowski  na obrzeżach miasteczka. Na pewno  nowszy, bo założony prawdopodobnie w początkach XIX wieku. Jesienią 2006 pojechał tam Nazar Forowicz i sfotografował niektóre nagrobki. Powtarzają się na nich imiona Forowiczów: Michała, Marii d.d.Geciów, Mirona, Emilii, Olgi, Włodzimierza  i inne. 

6. Bolechów dał ukraińskiej literaturze znakomitą poetkę Natalię Kobryńską. Upamiętnia ją w tym mieście pomnik i muzeum.

 7.  Niedaleko, około 10 kilometrów na wschód od Bolechowa mieści się siedziba rodowa Dzieduszyckich.

 

 

Czerteż  - bogata wieś w powiecie sanockim, 4,5 kilometrów od centrum Sanoka, 340-364 m nad poziomem morza, ze szkołą ludową, prawie trzystuletnią świątynią (grecko-katolicką z okresami służby wyznaniu rzymsko-katolickiemu). Należała do dóbr koronnych królów polskich. Znana m.in. z tego, że przy  szkole od XIX w. istniała wzorowo urządzona szkółka drzewek owocowych dostarczająca szczepów w dobrym gatunku (źródło: „Słownik Geograficzny”).  Na cmentarzyku  groby Pantalejmona i Marii Szurgotów.  Dojście na cmentarzyk od strony szosy Sanok-Brzozów prowadzi przez byłą bazę maszyn rolniczych. Obiekt zaniedbany straszy jakimiś budami i zdeklasowaną pompą benzynową. Droga bardzo popsuta w latach PRL. Sam kościółek odrestaurowany.

W odległości 4 kilometrów na północny zachód od Czerteża są Jurowce, gdzie krótko proboszczował  Olek, najstarszy syn Pantalejmona i Marii Szurgotów. W odległości 5 km na zachód od Czerteża wieś Strachocina – miejsce urodzenia świętego Andrzeja Boboli (1591-1657) okrutnie zamordowanego przez kozaków w Janowie Poleskim. Świętemu specjalną encyklikę dedykował Pius XII. Św. Andrzej jest obok św.Wojciecha i św.Stanisława patronem Polski. Cudem dobrze zachowane doczesne szczątki spoczywają w relikwiarzu ze szkła, srebra i kamieni szlachetnych przed ołtarzem sanktuarium jego imienia na ul.Rakowieckiej w Warszawie.

 

Dobra Szlachecka, wieża obronna.JPGDobra Szlachecka  -  wieś nad Sanem. Swoje powstanie zawdzięcza przywilejowi króla polskiego  Władysława Jagiełły, który w 1402 roku nadał tu pola kilku obywatelom pobliskiego Ulucza w zamian za pełnienie jakichś powinności na rzecz zamku w Sanoku. Ich potomkowie wyrobili sobie później przynależność do stanu szlacheckiego. Pisze o tym Jan Wiktor w książce „Błogosławiony Chleb Ziemi Czarnej”. Szczególną ozdobą wsi jest cerkiewka a obok niej wolnostojąca, kryta gontem dzwonnica obronna. Na pierwszym piętrze w dzwonnicy znajdowała  się kapliczka. Na górnych kondygnacjach wieża obserwacyjna i dzwon z XVII wieku. Obok zachowały się jeszcze tzw. chaty sanockie o zrębowej konstrukcji. W Dobrej uczyła Olga Szurgot, siostra Janiny. Olga była organizatorką wesela Janiny i Bohdana „Czarnego”. Uczył też Eugeniusz Szurgot, ich brat. W Dobrej urodziły się córki Eugeniusza i Zofii zd. Górskiej: Lidia, Aleksandra i Maria Szurgotówny.

 

Dolina - miasto powiatowe. Ustanowiona  w XVI wieku przez króla polskiego Zygmunta I Starego na prawie magdeburskim Skład wyznaniowo – ludnościowy około 1880 roku: 2135 katolików, 2076 grekokatolików, 447 akatolików, 1980 izraelitów. Były w niej warzelnia soli, potażarnia, tartak, cegielnia, gorzelnia.  W dokumentach po lustracji w 1662 roku wspomina się o „zamku na górze” niestety pustoszonym. W końcu XIX wieku Dolina wybierała jednego deputowanego do Sejmu Krajowego we Lwowie (źródło: „Słownik Geograficzny”).

 

Lwów Herb.jpg

Frydrychów beczkaLwów – miasto tak znane, że ten opis można skrócić do minimum. Względy osobiste nie pozwalają pominąć  w tym miejscu faktu, że urodziłem się w szpitalu na ul.Kurkowej u podnóża Wysokiego Zamku. Ochrzczony zostałem w katedrze św.Jerzego (dzieło zbudowane za pieniądze Szeptyckich przez Bernarda Merettiniego i Sebastiana Fesingera; miało symbolizować unię kościołów katolickich - zachodniego i wschodniego, więc nad wejściem górują posągi papieża Grzegorza Wielkiego i św.Atanazego).

Krótki czas mieszkania w rodzinnym mieście noworodek spędził na ul.Frydrychów.

Ul. Frydrychów znajdziesz w rejonie Ossolineum i Cytadeli. Załamana uliczka prowadzi do placu Fredry i ul.Akademickiej (obecnie: bul. Tarasa Szewczenki) gdzie dawniej stał pomnik hrabiego Fredry  (po II wojnie światowej przeniesiony na rynek we Wrocławiu). Stąd niedaleko było do Parku Stryjskiego. A po drugiej stronie ul.Akademickiej mieściła się ulubiona przez naukowców kawiarnia  „Szkocka”, sławna tym, że powstawały tu prace szanowanej na całym świecie lwowskiej szkoły matematycznej. Jej postaciami byli między innymi tacy naukowcy jak Kazimierz Banach (patrz: przestrzeń Banacha). Należał do nich Kazimierz Bartel, trzykrotny premier rządu polskiego, matematyk, zamordowany przez Niemców po wkroczeniu hitlerowców do Lwowa. Bartel to autor m.in. znakomitego podręcznika geometrii wykreślnej, z którego skutecznie uczyli się studenci Forowiczowie: Bohdan "Biały",  BFC a później Jan Włodzimierz. Ul.Frydrychów leży blisko ul.Ossolińskich. Tam nie tylko pałac z siedzibą sławnej placówki naukowej, ale także Galeria Bolesława Orzechowicza na ul.Ossolińskich nr 3, z przebogatymi zbiorami malarstwa polskiego.

 Ze Lwowa pochodzi  wielu wspaniałych ludzi, optymistycznych, serdecznych, dowcipnych i za to wszystko przeważnie bardzo lubianych a przynajmniej darzonych niekłamaną sympatią w Polsce powojennej. Jednym z Lwowiaków, pod koniec życia osiadłych w USA, był największy wynalazca polski Tadeusz Sendzimir XX wieku, stawiany w rzędzie największych reformatorów metalurgii. Poświęciłem mu niezły szkic biograficzny. Ukazał się w specjalnym wydawnictwie Stowarzyszenia Wynalazców. Zainteresowała się nim także Wikipedia umieszczając na swoich stronach.

 

herb Rzeszów.jpgRzeszów – Stare miasto z dominującym zamkiem Lubomirskich, pięknym rynkiem i Ratuszem, uroczymi willami wokół fosy zamkowej. Bohdan i Janina Forowiczowie mieszkali na Krasińskiego 6. Ostatnie lata Bohdan spędził na ul.Dąbrowskiego 77 z Marią Forowicz. Jan przez trzy lata chodził do I Liceum im.ks.Konarskiego na ul. 3 Maja a po maturze wyjechał stąd już na zawsze. Bohdan i Janina pochowani na Starym Pobitnie.

 

Sanok herb.JPG Sanok –  piękne miasto nad Sanem. Ślady działalności ludzi sięgają tutaj co najmniej okresu sprzed 4000 lat. Znaleziono też sporo monet rzymskich. W nieodległej Trepczy, dzisiaj faktycznie jest ona przedmieściem Sanoka, natrafiono na najstarszą złotą monetę celtycką na ziemiach polskich.  Po 981 roku (wyprawa księcia Włodzimierza na ziemie Lachów - patrz „Najstarsza Kronika Kijowska”) okolice te podlegały Rusinom. Pierwsza wzmianka  o Sanoku pochodzi z 1150 roku.  Jako miasto Rusi Halickiej otrzymało przywilej lokacyjny Jerzego II Trojdenowicza. Rozwinęło się bardziej po włączeniu pod berło króla polskiego Kazimierza Wielkiego-Odnowiciela. Bywał tu król Władysław Jagiełło. Na sanockim  Zamku odbył się jego ślub z Elżbietą pobłogosławiony przez biskupa lwowskiego Jana  z Rzeszowa. Wiele innych ciekawostek o mieście znajdziesz w broszurze „Sanok i okolice”. Jest miejscem zamieszkania dwóch kuzynek Jana Włodzimierza Forowicza: Lidii i Marysi z ich rodzinami. W Sanoku są dwa znakomite  muzea: skansen i Zamek. W Zamku największa kolekcja ikon oraz bogate zbiory prac sanoczanina Beksińskiego.

 

herb skolego wyostrzony.jpg Skole – miasteczko  nad rzeką Opór, dopływem Stryja, 437 nad poziomem morza, 105 kilometrów od Lwowa.  W XVII  wieku właścicielami  Skolego byli Radziwiłłowie. Trzy kilometry na południowy zachód leży przedmieście Demnia Wyżna, na mapie z 1928 roku opatrzona została  oboczną nazwą „Gredlów” od nazwiska prawdopodobnie węgierskiego barona Gredla i jego pałacu.  Przez miasto przechodzi tak zwany Trakt Węgierski  oraz szlak kolejowy Stryj – Munkacz.

W Skolem był  zamek. Niestety niewiele o nim wiadomo. - Tylko tyle, że w drugiej połowie XVII wieku  kasztelanem  zamku  był Jan Olbracht Pilecki.

Od 1880 roku Skole było miejscowością klimatyczną ze źródłami wód mineralnych. Mieszkało 1730 Polaków, 490 Rusinów i 109 Niemców.  W tym roku w miasteczku mieścił się sąd powiatowy, huta szkła Lubomirskich, tartak, fabryka zapałek,  fabryka łopat, destylarnia oleju skalnego. Wyrabiano tam m.in. drewno rezonansowe do instrumentów muzycznych.

W XX wieku do transportu drewna z lasów i dostawiania go na stację kolei normalnotorowej zakłady produkcyjne barona Gredla używały kolejki wąskotorowej.  Wagony ciągnęła supernowoczesna jak na owe czasy lokomotywa spalinowa. Maszyny te często wspominane były w opowieściach Forowiczów, tam bowiem pracował mąż Włodzimiery Piotr Kaliczak. W albumach rodzinnych  zachowało się kilka zdjęć kolejki z lat trzydziestych. Po tych samych szynach mogła jeździć wygodna drezyna turystyczna. Kierował nią Piotr Kaliczak mąż cioci Włodzi, siostry BFC.

   Po II wojnie światowej Skole znalazło się  45 km poza granicami Polski.  W 1976 roku miasteczko liczyło 3,5 tysiąca mieszkańców.  Obraz Skolego AD 2004  przedstawiony został w krótkim  fragmencie sprawozdania Teresy Jastrzębiec Olszańskiej na  str.17 periodyka „Z nurtem Stryja” nr 19/20.

 

 

 

 

 

 

Lokalne ciekawostki skolskie

 

Pole tekstowe: Od lewej: Włodzimiera Kaliczakowa z d.Forowicz i Janina Forowicz z d.Szurgot w Skolem. 1936r.  fot.BFC

 

 

 

 

WłoJanina skadr     1 - Swoje wille miały tu córka W.Kossaka,  poetka Maria Jasnorzewska-Pawlikowska (1891-1945), poetka Maryla Wolska (1873-1930, autorka m.in  pięknego wiersza „Opór pod Storożką”, córka Wandy - muzy znakomitego malarza Artura Grottgera). Tu się urodziła córka Wolskiej poetka Beata Obertyńska (1898-1980, zmarła na emigracji w Londynie. W domach obu  pań bywał poeta urodzony we Lwowie Leopold Staff – liryk, dramaturg i autor przekładów (1878-1957). Ze Skolem związani byli działacze polityczni jak Stanisław Głąbiński i Jędrzej Moraczewski. Głąbiński był  endekiem dziennikarzem, naukowcem i parlamentarzystą, m.in. rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Moraczewski - posłem, legionistą i pierwszym premierem II RP. Wakacje spędzał w Skolem gimnazjalista lwowski, przyszły minister Kultury i Sztuki Kazimierz Żygulski (opis w książce wspomnieniowej ”Jestem z lwowskiego etapu”) oraz przyjaciel Staffa  poeta Kazimierz Wierzyński, syn kolejarza ze Stryja. Miasteczko było punktem wypadowym pięknych wycieczek górskich w pasmo Bieszczadów Wschodnich z najwyższą w pobliżu Paraszką 1271 m. Niedaleko stąd do następnych pasm górskich w kierunku południowowschodnim, Gorganów i Czarnohory z najwyższym szczytem Howerlą 2061 m.

 

2 - Bliskość granicy spowodowała też szczególną rolę Skolego jako miejsca spotkań różnych  wybitnych osobistości węgierskich zaangażowanych w  różnych okresach w powstania i inne walki wewnętrzne. Odbywali  w miasteczku spotkania z agentami francuskimi  i przychylnymi sobie panami polskimi. Tędy przekradał się werbowany żołnierz oraz transportowano z Polski broń. Parokrotnie  był  tu, nie zawsze z w przyjaznych zamiarach Rakoczy książę Siedmiogrodu. Najechał te okolice w 1657 ale został odparty i  już w połowie czerwca tego samego roku Polacy wzięli odwet.

 

3 - W czerwcu 1664 roku na Skole urządzili najazd młodzi jeźdźcy. Było ich koło 40 rozrabiaków,  szlachcice z okolic Turki (miejscowość około 40 km na zachód).  Jeden nazywał się Piotr Wysoczański. Napadli na miasto w dniu targowym wyrządzając wiele szkód.  Była strzelanina,  płazowanie, wywracanie wozów itd. Uczynek miał charakter – jak byśmy to dzisiaj powiedzieli – czysto chuligański. Napastnicy przy tej okazji  także musieli nieźle oberwać od mieszkańców, bo później ...  wnieśli do sądu skargę o poranienie i uwięzienie towarzyszów.  Skargę uznano za bezczelność. Jeszcze później  Skole powetowało sobie część strat.  Gdy trzy lata po opisanej awanturze przez Skole przejeżdżały  ze Stryja trzy ładowne wozy  Jana bulwar w SkolemWysoczańskiego, ojca jednego z uczestników napadu,  zostały zaaresztowane. Gdy się po nie stary Wysoczański zgłosił,  wsadzono go do lochu wieży zamkowej.  Trzymano tak długo, aż  złożył okup rozmiarami odpowiadający stratom skolszczan w czasie tamtego jarmarku. Na opis napaści i jej konsekwencji trafiłem w książce W.Pulnarowicza  „U źródeł …”

4 - W marcu 1888 roku miasteczko nawiedził pożar. Spłonęło 100 domów, kościół, poczta, urząd podatkowy, siedziba urzędu gminnego i jedna ze szkół.

5 - Sto lat temu przez Skole przewijały się interesujące postaci. Jedną z nich był niewątpliwie Łojko Zobar, Cygan. Wspominano go z sympatią. Podobno odwiedzał skolską kuźnię. Nad wyraz urodziwy, pełen energii wszelakiej, ale jakoś wciąż  bardzo biedny. W tamtej krainie mówili o nim: węgierski koniokrad.

  -  Całym majątkiem Zobara był koń tak świetnie  ułożony , że posłusznie przychodził na gwizd. Miał też Zobar nad Cisą swoją niespełnioną miłość, piękną dziewczynę imieniem Rada. Musiał ją wszakże zostawić. Miłowali się, jednak pewnego dnia dziewczyna miała mu powiedzieć:

- Zobar ciebie kocham najbardziej, ale jeszcze mocniej kocham wolność.

Co ty mówisz Rado! – szepnął. Odwrócił się i poszedł. Ale przecież buntował się Zobar bardzo. Długo potem wdawał we wszystkie bitki, obrażał kogo popadło. Za to zachowanie w końcu wygonili go z Węgier.

Poszedł więc Zobar ze swoim bólem do wiedźmy w lesie gdzieś między Munkaczem a Skolem.  Dała mu jakiś napój, który - jak sam przyznaje - „uwięził jego myśli na dwa dni”.

Trzeciego dnia wiedźma patrzy na Cygana, kiwa głową bez wiary w skuteczność kuracji i mówi:  Zobar, ty rany w swoim sercu nie zaleczysz. Jedź stąd daleko, najlepiej na Bukowinę i zostań na dłużej. Tam, wśród Hucułów może nawet i o tej twojej pięknej Cygance zapomnisz.

Ruszył Zobar na północny wschód, w poprzek pasm grzebieniastych.  Jest już w Skolem. Zsiadł z konia. Znali tu Zobara. Przyzwyczaili się, że czasem wpadał do miasteczka. Więc jak zwykle, dobrzy ludzie wędrowca pytają wprost: Gdzie teraz zmierzasz Zobar?

Odpowiedział: Serce boli przez dziewczynę, jadę na kraj świata.

A po co od razu na kraj świata? – pytają mocno zdziwieni.

- Żeby tam dojść i wrócić – odrzekł. Wskoczył na koński grzbiet i odjechał.

 

foto znad Oporu6 - Bohdan "Czarny" opowiadał, że przez te okolice (nie pamiętam czy przez  samo Skole)  w stronę Lwowa i Przemyśla maszerowały zwarte oddziały żołnierzy ledwo co utworzonego Wojska Polskiego, podobno zasłużone później w „Cudzie nad Wisłą” .

 

7 - W dwudziestoleciu międzywojennym, za Polski w Skolem funkcjonowały bez przeszkód wszystkie typy szkół stopnia podstawowego. W programach państwowych placówek oświatowych istniał obowiązek nauczania wszystkich dzieci  także literatury mniejszości narodowych, w tutejszej sytuacji - mniejszości ukraińskiej. To się niektórym Ukraińcom nie podobało, ale system oświatowy funkcjonował jak szwajcarski zegarek. Stworzony w Polsce międzywojennej system edukacyjny uznawany był wtedy za najbardziej postępowy w Europie. Żydowskie chedery, jako szkoły wyznaniowe korzystały z przywileju odrębności.

 

W latach 1941- 44 (okres II wojny światowej na tych terenach)  okupant niemiecki wprowadził swoje zasady: aż dziw, że pozwolił na prowadzenie w Skolem szkoły z dwoma grupami: polską i ukraińską. W tym okresie prawo nauki dzieciom narodowości żydowskiej  nie przysługiwało.  Dozwolony program nauki był natomiast bardzo okrojony.

Po moskiewskiej aneksji Galicji Wschodniej, przez pół wieku program przedmiotowy był znowu pełny, ale wolno było uczyć wyłącznie według wskazań edukacji sowieckiej. Oznaczało to obowiązek eksponowania jedynie języka rosyjskiego. Pojęcie Rusina wymazano ze słowników. Wnioski: patrioci ukraińscy nie chcieli Polaków więc dostali Rosjan. Tak to starzy nasi znajomi, uparci szkodnicy Moskale pogodzili Polaków z Ukraińcami. Obu tym pożal się Boże, rywalom pokazali figę.

8 - W 1976 roku w Skolem mieszkało 3,5 tysiąca obywateli.  W tym czasie władze b.ZSRR uznały, że centrum tego miasteczka jest najlepszym miejscem do ustawienia pomników „żołnierzy Armii Czerwonej i komsomolców poległych  z ręki ukraińskich nacjonalistów burżuazyjnych”. Wyjaśnijmy; ci "ukraińscy nacjonaliści burżuazyjni" to upowcy (członkowie UNA).

9 – Jazda do Skolego z Polski to temat  jak pierze w ustach; nie wiadomo czy przełknąć, czy wypluć, śmiać się, czy płakać. W latach osiemdziesiątych Moskwa pozwoliła na przejazdy tranzytowe traktem ze Lwowa przez Stryj i Skole do Munkacza. Ale nie jeździło się przyjemnie. Szczególne Stwarzano masę niedogodności. Po co "polskie pany" miałyby tam jeździć? Mimo to niektórzy bardzo chcieli piękne krainy zobaczyć. W najkrótszej linii Skole od granicy Polski (rejon Ustrzyk Górnych w Bieszczadach) dzieli 45 km. Dawniej na tej trasie były normalne drogi bite a także ułożono tory kolejowe przez Turkę.  B. ZSRR pozrywał dobrze funkcjonujące przedtem szlaki Piotrowa drezyna w Skolemkomunikacyjne. Dzisiaj nadal mamy do czynienia ze skutkami sowieckiej demolki. Aby do tego miasteczka dojechać samochodem z Ustrzyk albo z Sanoka, udajesz się na północ, aby dostać się najpierw na przejście graniczne w Przemyślu/Medyce. Stamtąd, już po drugiej stronie granicy suniesz na południe. Jadąc do Skolego trzeba więc przebyć chyba cztery  razy więcej drogi. 

Jak wspomniałem, obecności obywateli polskich  na tych terenach raczej nie tolerowano. Na przerażających niechlujstwem stacjach benzynowych niechętnie tankowali ci benzynę. Sowiecka tajna służba przegoniła polskiego turystę z lokalu gastronomicznego, gdy po zakupieniu benzyny ledwie zatrzymał samochód w Stryju. Dalej to samo. - Na odcinku drogowym Stryj Skole ustawiony był kuriozalny  znak zakazu zatrzymywania się obowiązujący na długości 50 kilometrów. Jeszcze jeden taki sowiecki długodystansowy znak zakazu ustawiono w dalszej części drogi do Munkacza. Nie pamiętam już, czy ten obowiązywał na dystansie 50, czy tylko 30 kilometrów. Podczas jazdy swoim towarzystwem nękali nasze auto jacyś dziwni ludzie w samochodzie wołga. Długo śledzili aż wreszcie dopędziwszy wykrzyczeli przez okno, że chcą wymieniać "waljutu". Propozycja oczywiście została odrzucona. Nie miałem "waljutu", nie miałem też pewności czy to nie prowokacja tych samych typków, którzy wyganiali ze Stryja. W latach na przełomie 1980/90 na trasie do Munkacza usiłowali nas też zatrzymywać piesi. Dawali znać, że chcą coś kupić. Widząć, że samochód nie zwalnia, grozili raz kamieniem, innym razem... nożem. Do dnia gdy to się nie uspokoi, strach tamtędy jechać. Tymczasem jest jak za czasów Wysoczańskiego albo jeszcze bardziej niebezpiecznie. W samym Skole jednak nic złego ci chyba nie grozi. 

Obrazów dzisiejszego Skolego nikt nie opisuje. Jeden z wyjątków od reguły stanowi wspomniana migawka z  periodyka „Z nurtem Stryja” nr 19/20. Niewiele jednak sytuację ogólną poprawiła.

W dawnej Galicji Wschodniej  dojdzie kiedyś do ważnych wydarzeń integracyjno-kulturowych. Wszystkie prawidła rozwoju cywilizacji upoważniają do przewidywania, że to miejsce na styku wielu państw i narodów musi kiedyś zrodzić kilka bardzo interesujących dzieł a może nawet prądów w sztukach pięknych. Drogę przecierają literaci tacy jak polski Stasiuk, ukraiński Andruchowycz i słowacki Pankovcin.

 

 

 

 Stanisławów - Iwano-Frankowsk

 

Stanisławów herb antyk.jpg

 

Herb Pilawa.jpg

 

Stanisławów herb.JPG

 

Herby stare i nowy

 

– Miasto na południe od Lwowa. Utworzone w 1662 przez Andrzeja Potockiego „Rewerę” dla lepszej niż z głównej siedziby rodu (Łańcut), bliskości zarządu nad majątkiem latyfundysty. Pełniło także rolę twierdzy antytureckiej. Herb Potockich tzw.srebrna hetmańska Pilawa, jest nadal podstawą znaku herbowego miasta, chociaż w trzystulecie istnienia jest już inna nazwa Iwano-Frankowsk. Iwan Franko (1856-1916), przypomnę, był szanowanym w Polsce pisarzem ukraińskim, m.in. autorem pięknej powieści historycznej „Zachar Berkut”. Dwie ze swoich książek napisał w języku polskim. Zajmował się m.in. tłumaczeniami literatury.

 

Piotruś Luba i Jan eFKról Jan Kazimierz, nadał miastu prawo magdeburskie i herb, co zapisał w królewskim przywileju z 1663 r. tak: „miastu nadaję taki herb: brama z trzema wieżami, a w drzwiach znajduje się znak najdawniejszego rodu szlacheckiego – Pilawa”. Miasto wojewódzkie w 1931 roku liczyło 60,6 a w 2004 218,4 tys. mieszkańców. Małżeństwo Maria (Marijka) i Lubomir (Luba) Forowiczowie osiedli w centrum Stanisławowa, odziedziczyli tam dużą kamienicę.

 

W okresie II wojny światowej, na przełomie sierpnia i września 1941, sadyści niemieccy Kruger wraz z braćmi Maurerami pojmali i w lesie pod Pawełczem i Zagwoździem  zamordowali 155 przedstawicieli inteligencji Stanisławowa a w tym 111 nauczycieli, 6 lekarzy, 9 inżynierów i 3 księży. Kruger uprzednio skrwawił swoje ręce rozstrzelaniem 23 profesorów uczelni lwowskich i 13 członków ich rodzin na Wzgórzach Wuleckich (patrz Karolina Lanckorońska, wydane w 2002 „Wspomnienia wojenne”) . Sławni ludzie związani ze Stanisławowem to: arcybiskupi obrządku ormiańskiego S.C. Stefanowicz (1755-1858),  J.T.Teodorowicz 1864-1938 i legendarny dowódca komandosów (patrz m.in.operacja „Market-Garden” w 1944 roku) gen. Stanisław Sosabowski.

 

Zalew Stanisławowski     Dla miasta zasłużyło się kilku przedstawicieli naszej rodziny. Współpracowali m.in. przy układaniu linii kolejowej ze Lwowa.  Teofil Forowicz budował w Stanisławowie gmach poczty. Lubomir Forowicz zaprojektował zalew w Stanisławowie.  Jego córka, Larysa Forowicz wykładała na tutejszej uczelni technicznej.  Obecnie w Iwano-Frankowsku żyją trzy panie dd.Forowicz: Larysa z synem Nazarem Forowiczem i jej siostra Ariana Słoniewska z rodziną oraz Jarosława Latyk (Sławcia) z rodziną.

 

 

 

Pole tekstowe: Mała Ariusia Forowicz pływa na zalewie zaprojektowanym przez jej Tatę

 

 

Wstecz na stronę główną/ Back

 

 

Pisał: Jan Forowicz, Warszawa, grudzień 2007   

janforowicz@tlen.pl    www.forowicz.pl